Dwa tygodnie później
Ona
wchodziła do apartamentowca o kulach, a tuż za nią Olivier, trzymający jej
bagaż. Bawiła go sytuacja, kiedy ona niemal upadała z powodu nieumiejętności
chodzenia o kulach. Nie raz gromiła go
wzrokiem, a on potulnie ją przepraszał.
Otworzył jej
drzwi do mieszkania i odłożył bagaż. Pomógł jej usiąść na kanapie i poprawił
poduszki.
- A nie
powinieneś być na treningu? – spytała go, kiedy był w drodze do kuchni.
-
Powiedziałem, że przez kilka dni mnie nie będzie. Że muszę się tobą zająć –
przyszedł po chwili z kubkami wypełnionymi sokiem pomarańczowym, jej ulubionym.
- I co ja
mam teraz robić? Nie wolno mi nic trenować… Ja oszaleję – posmutniała i
odłożyła sok na stolik, na którym opierała swoją chorą nogę.
- Może
pójdziesz na studia? Nieco inny kierunek niż miałaś w zamiarze, ale czymś się
zajmiesz. Co ty na to? – spojrzał na nią i przytulił do siebie. Ona wtuliła się
w niego jeszcze mocniej. Miała przy sobie kochanego i gotowego do poświęceń
chłopaka, który był dla niej idealny.
- Idź na
trening. Poradzę sobie. Chociaż ty nie zaprzepaszczaj swoich marzeń –
powiedziała do niego i wygoniła z kanapy. Chciała pobyć sama. Musiała
przemyśleć wiele rzeczy, zanim podejmie się jednego, konkretnego działania.
- Na pewno
sobie poradzisz? Naprawdę nie muszę iść na trening… - stanął tuż za nią
Pochylił się nad nią i wyczekiwał odpowiedzi, że ma zostać, bo jest jej
potrzebny.
- Tak, dam
sobie radę. Idź – wzięła jego twarz w swoje dłonie i musnęła jego usta. On wziął torbę i wyszedł z mieszkania, zamykając
ją na górny zamek, by ktoś jej „ukradł” jak to powiadał.
Wzięła ze
stolika laptopa i położyła go sobie na kolana. Od razu zaczęła szukać jakiegoś
interesującego jej kierunku na studiach. Musiała coś z sobą zrobić, bo inaczej
zwariowała by do końca.
Jednak
widząc ofertę jednej uczelni, zniechęciła się. Weszła do folderu, w którym
znajdowały się jej zdjęcia…Zaczęła wspominać jak poznała Oliviera. Do dziś
pamięta wszystko ze szczegółami. Przymknęła oczy i wracała do tamtych dni,
gdzie kochała to co robi.
On dostał
darmowe bilety na występ, a ona grała główną rolę w przedstawieniu tanecznym.
Od razu mu się spodobała i tuż po występie poszedł do niej z kwiatami.
Rozmawiali bardzo długo, kiedy on zdecydował się wziąć od niej numer. Miała
wtedy niespełna osiemnaście lat…
Miała
zdjęcia, na których znajdowali się oni sami. Przytulający się, całujący… Była
wtedy taka szczęśliwa, a teraz? Ma dwadzieścia jeden lat i nie widzi póki co
żadnych perspektyw dla siebie.
Po niespełna
dwóch godzinach do domu wrócił Olivier. Ucałował Julię w czoło i ruszył do
łazienki się wykąpać, po wyczerpującym treningu.
Kiedy wrócił
do salonu, ubrany jedynie w dresy, od razu zapytała się go czy ją kocha.
-
Oczywiście, że cię kocham – usiadł obok niej i musnął jej usta – Co ci przyszło
do tej pięknej główki, żeby o to pytać?
- Tak po
prostu – odpowiedziała i ufnie wtuliła się w jego klatkę piersiową. – Wiesz, że
nie zniosła bym zdrady… Musiałam się upewnić - Tak naprawdę był powód, dla
którego spytała się o tak niby błahą rzecz. Wyczuła od niego damskie perfumy,
które nie należały do niej. Może sobie
to tylko ubzdurała?
- Jadłaś
coś? – zapytał, chowając kosmyk włosów za jej ucho. Pokręciła głową, a on
głośno westchnął.
- Czy ja
muszę zacząć cię karmić jak małe dziecko? Powinnaś jeść by mieć siły! – wstał z
kanapy i udał się do kuchni. Ona wzięła kule i poszła za nim. Stanęła w progu i
oparła się o futrynę. Jej mężczyzna robił kolację. Piękny widok, choć tak
rzadko spotykany w jej przypadku.
Następnego
dnia obudziła się i poczuła, że miejsce obok jest puste. Odwróciła się, by
upewnić się w tym, że Oliviera nie ma przy niej. Zauważyła jednak płatki
różowych róż. Uśmiechnęła się pod nosem i poprawiając sobie jego koszulę na
swoim ciele, podpierając się na kuli wyszła z ich sypialni, kierując się
płatkami. Zaprowadziły ją do kuchni. Tam na stole była jedna czerwona róża i
karteczka.
Masz zjeść wszystkie kanapki. Sprawdzę czy
ich nie wyrzuciłaś!
Kocham cię, Olivier.
Spojrzała na
posiłek jaki przygotował jej ukochany.
- Przecież ja
tego w życiu nie zjem – mruknęła do siebie i zaśmiała się.
Wzięła
talerz i zaniosła go do salonu, gdzie
oglądając telewizję, jadła po trochu.
Godzinę
później, kiedy zdążyła się ubrać w dresy i za dużą koszulkę Oliviera, ktoś
zadzwonił do drzwi. Kulejąc, podeszła
do drzwi i zastała w nich swoją przyjaciółkę, która wyjechała do Hiszpanii po
zakończeniu pierwszej klasy liceum.
- Cześć Julia!
Przepraszam cię, że nie mogłam przyjechać wcześniej, ale w pracy nie chcieli mi
dać wolnego – ucałowała przyjaciółkę w policzek i zaprosiła do środka. –
Opowiadaj, co u ciebie? Jak sobie radzisz?
- Marnie.
Jestem dopiero w domu drugi dzień a już nie mogę znieść myśli, że nie mogę
trenować. Będzie coraz gorzej i ja to
wiem. – westchnęła i usiadła na kanapie, odkładając kulę obok siebie.
- Jak
wyzdrowiejesz, przyjedź do Hiszpanii. Tam jest naprawdę pięknie! Poznałabyś
wreszcie Jordiego-Valeria powiedziała entuzjastycznie. Dziewczyna się nic nie
zmieniła i Julia odetchnęła z ulgą.
- A jak
układa ci się z Jordim? – zapytała, na co przyjaciółka od razu jeszcze bardziej
się rozpromieniła.
- Bardzo
dobrze! Jest taki troskliwy…ostatnio byłam lekko przeziębiona, a on wykupił
połowę apteki! Ale jest naprawdę świetnie… A co u ciebie i twojego francuzika?
- Nie mów
tak o nim! – zaśmiała się Julia i kontynuowała – Gdyby nie to, że sama wyganiam
go na treningi, to siedziałby tu ze mną. Opiekuje się mną, robi mi posiłki…
Świetny z niego facet.
________
i oto pierwszy odcinek.
Ciekawy rozdział. Aż mi trudno uwierzyć, że Giroud jest w stanie zdradzać Julię. Mam nadzieję, że to tylko jej wyobrażenia. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńWięc liczymy na to, że Julia odwiedzi Valerię w Hiszpanii? ;>
Nie mogę się doczekać następnego! :)
Jeśli naprawdę ją zdradza to jest świnią i dobrym aktorem :> Fajnie się zaczyna, czekamy na kolejne :*
OdpowiedzUsuńLubię zarówno Giroud jak i Marca. Przeczuwam, że z Olim ten związek szybko się skończy... A szkoda. Ale czekam na nowości :)
OdpowiedzUsuńnigdynieopuszczaj.blogspot.com