poniedziałek, 14 października 2013

6. Szósty, o tym jak pojawia się coś czego nie do końca się chce.



Wieczorem siedziała z Jordim i Valerią w salonie, oglądając film. W pewnym momencie przyjaciółka nie wytrzymała i musiała zapytać się, co jest między blondynką a Bartrą.
- Dobrze mi się z nim rozmawia. Nie wmawiaj sobie, że z nim jestem, bo nic z tego – zastrzegła, patrząc na dziewczynę Alby.
- I tak wiemy swoje – odpowiedział Jordi i przytulił do siebie Valerię. Julia nie lubiła, jak ktoś wtrąca się w jej sprawy i jak się jej wmawia coś czego nie ma.  Owszem, polubiła Marca, ale to chyba nie zbrodnia? I nie żadne zobowiązanie, że musi z nim być.
Następnego dnia Jordi wyszedł na trening, a Valeria do pracy. Blondynka została sama, lecz nie leżała do góry brzuchem. Wysprzątała dom tak, że można było wręcz jeść z podłogi. Była pracowita, a bezczynne siedzenie doprowadzało ją do szału. Oczywiście uważała na kolano, na którym wciąż był stabilizator. Również  poprzez sprzątanie radziła sobie ze smutkiem, jaki wciąż jej towarzyszył po zerwaniu z Olivierem. Koło popołudnia wrócił Alba z Valerią. Oboje byli zdumieni tym porządkiem jaki panował w ich domu.
- Nie musiałaś – powiedział Jordi, całując jej policzek.
- Nie ma sprawy. Musiałam coś z sobą zrobić – zaśmiała się, siadając w salonie.
- Jadłaś coś? – spytała przyjaciółka, a ta tylko pokiwała twierdząco głową.
- To dobrze. My też już jedliśmy. Wróciliśmy tylko się odświeżyć. Chcemy iść na długi spacer – wyjaśniła Valeria. Blondynka zrozumiała, że chcą wreszcie pobyć razem, dlatego nigdzie się nie wtrącała.  Kiwnęła na znak zrozumienia i już pół godziny później ponownie została sama w domu.
W połowie filmu jaki sobie włączyła, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zastopowała i otworzyła drzwi, w duchu się uśmiechając. W progu stał Marc Bartra.
- Jordi dzwonił, że zostawił zegarek w szafce. Miałem go przynieść, bo zostałem na drugim treningu – wyjaśnił – Jest Alba?
- Nie, wyszli z Valerią prawie godzinę temu na romantyczny spacer – zaśmiała się. Wiedziała w co pogrywa jej przyjaciółka z chłopakiem – Jeżeli chcesz, możesz zaczekać na niego.
- Z miłą chęcią – odpowiedział, uśmiechając się uroczo, tak, że blondynce prawie miękły kolana.
Usiedli w salonie, kiedy dziewczyna spytała się , czy piłkarz chce coś do picia.
- Wodę poproszę – uśmiechnął się ponownie i po chwili już miał szklankę w ręku.
Nagle rozdzwonił się jej telefon. Przeprosiła Marca i odebrała, stojąc przy oknie w kuchni.
- Julio, kochanie… Nie rozłączaj się. Wybacz mi. Byłem głupi, a nie mogę bez ciebie żyć – usłyszała głos francuza.
- Olivier, daj mi spokój. Zajmij się piłką i tą lalunią. Zapomnij o mnie. To koniec- powiedziała stanowczo i rozłączyła się.  Zdecydowanie musiała zmienić numer telefon, bo piłkarz nie daje jej spokoju. Miała go dość a on nie mógł tego zrozumieć. Kiedy chciała wyjść z kuchni, natknęła się na Bartrę.
- Coś się stało? – zapytał, odkładając do zlewu pustą szklankę.
- Były chłopak nie daje mi spokoju – westchnęła i wyminęła go. Znów usiadła na fotelu w salonie i tępo wpatrywała się w ścianę.
- To ty byłaś w Olivierem Giroud, prawda? – zapytał obrońca Barcelony.
- Tak. I to był chyba największy błąd mojego życia -  powiedziała cicho, kiedy Marc usiadł obok niej. Czuł, że musiał to zrobić. Przytulił ją do siebie, a ona tego potrzebowała. Męskie ramię działa na nią uspokajająco.
- Obiecałam sobie, że nie zwiążę się już z piłkarzem. Za dużo mnie to kosztuje, a jak mnie znów zdradzi to wyrwę sobie serce.
- Nawet jeśli ten piłkarz byłby lepszy od Girouda?Byłby idealny?
- Nie istnieją idealni ludzie. – powiedziała, patrząc na niego.
- Ale mam na myśli, że by nie zdradzał, byłby taki jaki byś chciała by był? – popatrzał w jej niebieskie oczy, które od samego początku mu się spodobały.
- To wtedy zaczęłabym się zastanawiać… - odpowiedziała i widziała jak twarz Marca zbliża się do niej bardzo powoli. Kiedy ich usta miały się zetknąć, do domu weszła Valeria z Jordim. Momentalnie się od siebie odsunęli i Julia wstała z kanapy, chrząkając.
- W czymś przeszkodziliśmy? – spytała Valeria, a blondynka odpowiedziała, że nie.
- Marc przyszedł oddać Jordiemu jakiś zegarek czy coś – Julia unikała wzroku przyjaciółki, bo wiedziała co by w nich zobaczyła. Triumf! Brunetka wiedziała, że coś między angielką a hiszpańskim obrońcą iskrzy.
Marc oddał Jordiemu  rzecz i wyszedł z domu Alby, uśmiechając się do Julii.
Czuła się przy obrońcy trochę inaczej niż przy Olivierze. Bezpieczniej?
Zaufała mu od samego początku i póki co nie zawiodła się, pomimo, że minęło raptem kilka dni.
Nie mogę się zakochać – pomyślała, trzęsąc głową. Udała się do swojego pokoju i zaczęła czytać książkę.
To idiotyzm.
______
dodaję hurtem, póki jestem przy komputerze.

4 komentarze:

  1. Miodzio ;D
    Julia niech się nie boi, bo na 100 % nasze barcelońskie ciasteczko jest lepszą opcją niż Giroud xd
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak niewiele brakowało i Jordi z Valerią musieli się wtrącić no :D Bartra jest taki słodki. Niech się Julia nawet nie zastanawia i szaleje razem z nim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh... Czy Valeria i Jordi naprawdę musieli im przerwać? Mam nadzieję, że niedługo dojdzie do ich pocałunku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo ze jeszcze nie skomeentowalam to i tak juz przeczytalam ;) mam nadzieje ze nowosc zakwitie tu jak najszybciej ;) tak jak ta milosc Julii

    OdpowiedzUsuń