sobota, 16 listopada 2013

8. Ósmy, o tym jak czasami zdarza się tak, że ludzie są dla siebie stworzeni i nikt temu nie przeczy.



Od tego wydarzenia minął ponad miesiąc. Zaczynały się wakacje, a oni dalej się spotykali i wokół słyszeli same zdania „Pasujecie do siebie”. Schlebiało im to, tylko jeszcze nie byli oficjalnie parą.
Pewnego dnia przyszedł do domu Alby. Przywitał się z przyjacielem i poszedł na górę do Julii. Jak zwykle siedziała słuchając muzyki i czytając książkę.  Wkradł jej się do pokoju i migiem znalazł się obok niej na łóżku, całując policzek.
- Nie wiem czy Jordi ci powiedział, ale za kilka dni gramy mecz towarzyski z Arsenalem. – spojrzał na nią i wnioskując po jej minie, raczej to wiedziała.
- Niestety wiem. – odłożyła książkę i głośno westchnęła. – Ale Olivier to przeszłość. Teraz mam ciebie – uśmiechnęła się do niego.
- Czyli chcesz byśmy byli oficjalnie parą, tak? – upewnił się czy aby się nie przesłyszał, a kiedy kiwnęła głową, z radości wpił się w jej usta, przechylając ją na plecy.
- Czyli jak będzie okazja, to mogę sfaulować Oliviera? Albo nie! Podziękować mu za to co zrobił, bo w innym wypadku nigdy byśmy się nie spotkali – szepnął jej na ucho, wywołując falę przyjemnych dreszczy. – A i jeszcze jedno. Dostałem kilka biletów na ten mecz z Arsenalem. Chcesz jeden?
- Z miłą chęcią – musnęła jego czubek nosa i wstała z łóżka. – Chodźmy gdzieś. Taka piękna pogoda!
- Idziemy na plażę? – poruszał zabawnie brwiami, dalej siedząc na jej łóżku.
- Tak! Muszę trochę nabrać koloru. Przy tobie wyglądam jak biała ściana!
- Przesadzasz!  To wyszukuj się. Ja szybko pójdę do siebie, wezmę parę rzeczy i wracam po ciebie.
- W porządku!

Po kilkunastu minutach Julia była już ubrana w biały kostium z kolorowymi paskami.  Była zdecydowanie szczęśliwa, że dała Marcowi szansę. Przy nim czuła się o wiele lepiej niż by Olivierze.Czuła się jak księżniczka!
Pożyczyła od Valerii dużą torbę, gdzie spakowała ręcznik, krem z filtrem i coś do jedzenia.
- Czyli oficjalnie jesteście razem? – spytała przyjaciółka, a ta pokiwała głową. – Tak się cieszę! Naprawdę Marc to świetny facet, idealny dla ciebie!
- Miło mi to słyszeć.  Musze powoli zastanawiać się nad pracą i lokum. Nie mogę wam cały czas siedzieć na głowie i to w dodatku za darmo!
- Nie przejmuj się tym. Jesteś dla mnie jak siostra! Tyle razem przeżyłyśmy… - Valeria podeszła do niej i mocno do siebie przytuliła.
- Ja wiem swoje i tyle. Nie mogę i koniec kropka – powiedziała stanowczo blondynka, a brunetka pokręciła głową z dezaprobatą.
- Już współczuję  Marcowi – zaśmiała się, a blondynka tylko pocałowała przyjaciółkę w policzek.
- Będę wieczorem – puściła jej oczko i wyszła przed dom, gdzie czekał już na nią piłkarz.
Objął ją w pasie i szli w kierunku plaży, co rusz wybuchając śmiechem z historyjek, które Bartra miał w zanadrzu jeszcze z treningów.
- Naprawdę macie tam wesoło!
Doszli tam w niecałe dwadzieścia minut. Mieli szczęście, że media ich nie śledziły. Mieli spokój i ciszę. Mogli cieszyć się sobą, póki czas.
Julia rozkładała ręczniki na piasku, a Marc od raz zdjął koszulkę i w spodenkach pobiegł do wody.  Blondynka patrzała na niego i sama się do siebie uśmiechała. Była już pewna, że to ten jedyny. Ten na całe życie!
Kilka minut później, kiedy ona leżała na ręczniku na brzuchu i opalała się z przymkniętymi oczami, piłkarz do niej podszedł i położył się na niej, chcąc schłodzić jej ciało.
- Czyś ty oszalał?! – wstała od razu, czując jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka.
- Oj no, przepraszam. Chciałem cię trochę schłodzić – stanął naprzeciwko niej i patrzał na nią. Przytulił się do niej, a ona znowu na niego wrzasnęła. Zaśmiał się głośno i zaczął przed nią uciekać.
Wyglądali jak para zakochanych nastolatków, którzy przeżywają szczenięcą miłość.
Marc stanął i rozłożył ręce. Julia wpadła mu w ramiona, przytulając się do niego. Ten wziął ją na ręce i szedł w kierunku wody.
- Jest ciepła, naprawdę. – kiedy zanurzał swoje nogi do kolan, delikatnie postawił ją w wodzie.
Zaczęła się oddalać, bo woda faktycznie była idealna. Zaczęła chlapać Marca, a ten nie pozostawał jej dłużny. W końcu oboje wylądowali po głowę w wodzie, głośno się śmiejąc.
Byli dla siebie stworzeni i nikt nie mógł temu zaprzeczyć.
_________
Wiem, że trochę późno to dodaję, ale lepsze to niż nic, prawda? :D
Została jeszcze dziewiątka i epilog. Ahh, lubię tutaj Marca <3 
I trzymam kciuki za niego w meczu, ahh. Nie moge uwierzyć, że jest w pierwszym składzie w reprezentacji <3

4 komentarze: