Po treningu
dziewczyny weszły na murawę i Valeria przywitała się z każdym zawodnikiem.
- To jest
moja przyjaciółka Julia – powiedziała i przedstawiła im byłą, zawodową tancerkę.
Dziewczyna
była lekko skrępowana tą sytuacją. Nigdy nie poznała osobiście na raz
pierwszego składu tak wielkiej i dobrej drużyny. Przy jednym szczególnie ją
zamurowało.
- Marc
Bartra – przedstawił się, widząc zmieszanie na jej twarzy. Zapomniała jego
imienia
- Julia Gray
– odwzajemniła uścisk i przeszła dalej. Kątem oka zobaczyła, jak Valeria rozmawia z Jordim, a potem oboje się na nią
spojrzeli. Coś kombinowali i blondynka to wiedziała.
Kiedy
skończyła poznawać piłkarzy, podeszła do niej Valeria i ciągnąc ją w stronę
wejścia, mówiła, że czas na zakupy.
Dziewczyna
pożegnała się kopaczami piłki i poszła z przyjaciółką. Wsiadły do samochodu
szatynki i zapięły pasy.
- Wpadłaś w
oko Bartrze – zaczęła Valeria, ruszając spod Camp Nou. Blondynka już chciała
coś powiedzieć, jednak tylko głośno westchnęła. Czasem nie miała sił do swojej
przyjaciółki. Kiedy zatrzymały się przy galerii w samym centrum Barcelony, od
razu pognały do sklepów. Co jak co, ale zakupy były ich oderwaniem się od
życia, jak chyba dla większości kobiet na tym świecie. Mijając sklepy, Julii rzuciła się w oczy jedna z katalońskich
gazet, na okładce której był on. Wzięła do ręki czasopismo i otworzyła na
stronie, na której był artykuł o nim.
- Leri,
przetłumacz mi to – podała przyjaciółce gazetę i wyczekiwała, aż ta zacznie
mówić. Sama nie znała katalońskiego, tylko hiszpański, a każdy wie, że trochę
się różnią te dwa języki.
- Olivier Giroud, francuski napastnik w
Arsenalu Londyn. Ostatnio w jego życiu
nie dzieje się najlepiej. Jego dziewczyna Julia Gray, która jak wiemy była
wspaniałą tancerką, doznała kontuzji i para wciąż się kłóciła. Całkiem niedawno
piłkarz był widziany z inną kobietą. Czyżby to był koniec Oliviera i Julii? Piłkarz nie dementuje
plotek, jednak widać po nim, że jest w nienajlepszej formie. Chwilowo stracił
miejsce w podstawowej jedenastce angielskiego klubu. Miejmy nadzieję, że to
chwilowy kryzys i niebawem zobaczymy francuskiego piłkarza u boku Julii Gray.
– szatynka zamknęła gazetę i odłożyła ją na miejsce.
- Świetnie.
W kolejnym artykule pewnie będą pisać, że to z mojej winy on jest w kiepskiej
formie – zironizowała blondynka i wyszła ze sklepu z prasą. – Chodźmy już do
domu. Odechciało mi się chodzenia po sklepach. – dodała i zaczęła kierować się
do wyjścia z galerii.
Zakupy
poprawiły jej humor, jednak gazeta ponownie go zepsuła. To nie była jej wina, że Olivier jest taki a
nie inny.
Do domu
wracały w milczeniu. Valerię nie raz nosiło, by coś powiedzieć, jednak i tak
wiedziała, że Julia pogrążyła się w swoich myślach i nawet jej nie usłyszy.
Kiedy
dojechały pod dom Valerii i Jordiego, blondynka się trochę zdziwiła, widząc na
podjeździe kilka samochodów. Spojrzała pytająco na przyjaciółkę, jednak ta
tylko się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami.
- Zawsze w
piątki chłopacy wpadają pograć u Jordiego w Fifę – dodała na swoje
usprawiedliwienie, jednak Julia spojrzała na nią spode łba.
- Pierwsze
słyszę. Nigdy nie mówiłaś tego jak rozmawiałyśmy.
Weszły do
domu i zajrzały do salonu. Na kanapach siedzieli po kolei Jordi, Busquets,
Xavi, Iniesta, Pedro, Tello i Bartra.
- Witam
ponownie! – z kanapy wstał Marc i podszedł do dziewczyn. Wiadomo było, że
chciał z bliska popatrzeć na Julię.
- Cześć –
pomachała wszystkim i udała się do kuchni po szklankę soku pomarańczowego.
- Chciałabyś
z nami zagrać w Fifę? – zaproponował Bartra, opierając się o blat.
- Wiesz, że
nawet z miłą chęcią? – odpowiedziała, dopijając sok. Zostawiła zakupy na
krześle i usiadła obok Jordiego, a obok niej wepchnął się Marc.
- To może
wytłumaczę ci jak to wszystko działa… - zgłosiła się barcelońska piętnastka,
jednak blondynka zgromiła go wzrokiem.
- Nie
musisz. Grałam w to wielokrotnie.
Chłopacy
spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem.
- To ja
proponuję by Marc zmierzył się z Julią! – zaczął Xavi, a reszta przytaknęła.
- Przygotuj
się na porażkę panie Bartra. – uśmiechnęła się Julia i wzięła do ręki pada.
- Jak
wygram, idziemy na spacer…
- Jak ja
wygram, przynosisz mi rano ciepłe bułki – wtrąciła blondynka i zaczęła się
bitwa.
Kilka razy
Julia wykiwała zawodnika, którym grał Bartra i wbiła kilka goli. Natomiast
barcelońska piętnastka nie wbiła nic…
- No to Marc,
idziesz jutro po bułki! – wszyscy piłkarze wybuchli śmiechem, patrząc na
przegranego w tej bitwie. Jednak samemu zainteresowanemu było to w sumie na
rękę. Miał powód by spotkać się z piękną dziewczyną i to praktycznie z samego
rana. Jak tu dzień zacząć lepiej?
_____
hihi, ciepłe bułeczki zawsze spoko :D
Od jutra wymiana niemiecka więc trzymajcie kciuki!
A może Marc specjalnie przegrał? ;> To mogło być bardzo możliwe! :D
OdpowiedzUsuńMoże coś pomiędzy nimi się narodzi? Dobrze by było! :)
Czekam na więcej!
Myślę, że i jedna, i druga opcja bardzo pasowała Marcowi ;)
OdpowiedzUsuń