piątek, 20 września 2013

4. Czwarty o tym, jak Fifa zmienia humor



Po treningu dziewczyny weszły na murawę i Valeria przywitała się z każdym zawodnikiem.
- To jest moja przyjaciółka Julia – powiedziała i przedstawiła im  byłą, zawodową  tancerkę.
Dziewczyna była lekko skrępowana tą sytuacją. Nigdy nie poznała osobiście na raz pierwszego składu tak wielkiej i dobrej drużyny. Przy jednym szczególnie ją zamurowało.
- Marc Bartra – przedstawił się, widząc zmieszanie na jej twarzy. Zapomniała jego imienia
- Julia Gray – odwzajemniła uścisk i przeszła dalej. Kątem oka zobaczyła, jak Valeria  rozmawia z Jordim, a potem oboje się na nią spojrzeli. Coś kombinowali i blondynka to wiedziała.
Kiedy skończyła poznawać piłkarzy, podeszła do niej Valeria i ciągnąc ją w stronę wejścia, mówiła, że czas na zakupy.
Dziewczyna pożegnała się kopaczami piłki i poszła z przyjaciółką. Wsiadły do samochodu szatynki i zapięły pasy.
- Wpadłaś w oko Bartrze – zaczęła Valeria, ruszając spod Camp Nou. Blondynka już chciała coś powiedzieć, jednak tylko głośno westchnęła. Czasem nie miała sił do swojej przyjaciółki. Kiedy zatrzymały się przy galerii w samym centrum Barcelony, od razu pognały do sklepów. Co jak co, ale zakupy były ich oderwaniem się od życia, jak chyba dla większości kobiet na tym świecie. Mijając sklepy,  Julii rzuciła się w oczy jedna z katalońskich gazet, na okładce której był on. Wzięła do ręki czasopismo i otworzyła na stronie, na której był artykuł o nim.
- Leri, przetłumacz mi to – podała przyjaciółce gazetę i wyczekiwała, aż ta zacznie mówić. Sama nie znała katalońskiego, tylko hiszpański, a każdy wie, że trochę się  różnią te dwa języki.
- Olivier Giroud, francuski napastnik w Arsenalu Londyn.  Ostatnio w jego życiu nie dzieje się najlepiej. Jego dziewczyna Julia Gray, która jak wiemy była wspaniałą tancerką, doznała kontuzji i para wciąż się kłóciła. Całkiem niedawno piłkarz był widziany z inną kobietą. Czyżby to był koniec  Oliviera i Julii? Piłkarz nie dementuje plotek, jednak widać po nim, że jest w nienajlepszej formie. Chwilowo stracił miejsce w podstawowej jedenastce angielskiego klubu. Miejmy nadzieję, że to chwilowy kryzys i niebawem zobaczymy francuskiego piłkarza u boku Julii Gray. – szatynka zamknęła gazetę i odłożyła ją na miejsce.
- Świetnie. W kolejnym artykule pewnie będą pisać, że to z mojej winy on jest w kiepskiej formie – zironizowała blondynka i wyszła ze sklepu z prasą. – Chodźmy już do domu. Odechciało mi się chodzenia po sklepach. – dodała i zaczęła kierować się do wyjścia z galerii.
Zakupy poprawiły jej humor, jednak gazeta ponownie go zepsuła.  To nie była jej wina, że Olivier jest taki a nie inny.
Do domu wracały w milczeniu. Valerię nie raz nosiło, by coś powiedzieć, jednak i tak wiedziała, że Julia pogrążyła się w swoich myślach i nawet jej nie usłyszy.
Kiedy dojechały pod dom Valerii i Jordiego, blondynka się trochę zdziwiła, widząc na podjeździe kilka samochodów. Spojrzała pytająco na przyjaciółkę, jednak ta tylko się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami.
- Zawsze w piątki chłopacy wpadają pograć u Jordiego w Fifę – dodała na swoje usprawiedliwienie, jednak Julia spojrzała na nią spode łba.
- Pierwsze słyszę. Nigdy nie mówiłaś tego jak rozmawiałyśmy.
Weszły do domu i zajrzały do salonu. Na kanapach siedzieli po kolei Jordi, Busquets, Xavi, Iniesta, Pedro, Tello i Bartra.
- Witam ponownie! – z kanapy wstał Marc i podszedł do dziewczyn. Wiadomo było, że chciał z bliska popatrzeć na Julię.
- Cześć – pomachała wszystkim i udała się do kuchni po szklankę soku pomarańczowego.
- Chciałabyś z nami zagrać w Fifę? – zaproponował Bartra, opierając się o blat.
- Wiesz, że nawet z miłą chęcią? – odpowiedziała, dopijając sok. Zostawiła zakupy na krześle i usiadła obok Jordiego, a obok niej wepchnął się Marc.
- To może wytłumaczę ci jak to wszystko działa… - zgłosiła się barcelońska piętnastka, jednak blondynka zgromiła go wzrokiem.
- Nie musisz. Grałam  w to wielokrotnie.
Chłopacy spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem.
- To ja proponuję by Marc zmierzył się z Julią! – zaczął Xavi, a reszta przytaknęła.
- Przygotuj się na porażkę panie Bartra. – uśmiechnęła się Julia i wzięła do ręki pada.
- Jak wygram, idziemy na spacer…
- Jak ja wygram, przynosisz mi rano ciepłe bułki – wtrąciła blondynka i zaczęła się bitwa.
Kilka razy Julia wykiwała zawodnika, którym grał Bartra i wbiła kilka goli. Natomiast barcelońska piętnastka nie wbiła nic…
- No to Marc, idziesz jutro po bułki! – wszyscy piłkarze wybuchli śmiechem, patrząc na przegranego w tej bitwie. Jednak samemu zainteresowanemu było to w sumie na rękę. Miał powód by spotkać się z piękną dziewczyną i to praktycznie z samego rana. Jak tu dzień zacząć lepiej?
_____
hihi, ciepłe bułeczki zawsze spoko :D
Od jutra wymiana niemiecka więc trzymajcie kciuki! 

2 komentarze:

  1. A może Marc specjalnie przegrał? ;> To mogło być bardzo możliwe! :D
    Może coś pomiędzy nimi się narodzi? Dobrze by było! :)
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że i jedna, i druga opcja bardzo pasowała Marcowi ;)

    OdpowiedzUsuń